Moje starty

sobota, 4 października 2014

Klub sportowy - nie róbcie tego w domu - część 1

Po ostatnich przemyśleniach (a mam na nie ostatnio sporo czasu) przybliżę Wam jak wygląda prowadzenie sekcji sportowej BnO - nie będę robił z siebie męczennika, sami ocenicie czy warto czy nie.

POCZĄTKI

O możliwości założenia sekcji w UKS Kusy Warszawa zostałem poinformowany przez zaprzyjaźniony Zarząd klubu - sprawa wynikła że tak powiem z dnia na dzień. Wszystko miałem zorganizować oczywiście sam - grupę, obiekty, niezbędne wyposażenie. Dzięki sprzyjającym NIEKTÓRYM ludziom na Bielanach udało mi się zrobić akcję propagandową sekcji - na początku magnesem wydawało mi się że po 1 - to nie jest zwykła lekkoatletyka, która może się wydawać nudna dla ucznia podstawówki, a połączenie biegu z przygodą, po 2 - zajęcia są całkowicie bezpłatne a po 3 - lokalizacja do uprawiania orientacji sportowej jak na Warszawę wydawała się idealna.
Szybka informacja w szkole o bezpłatnych zajęciach z BnO i spotkanie organizacyjne - przyszła trójka dzieci z rodzicami - Zuzia, Michał i Szymon. Mało. Bardzo mało. Ale cóż - o założeniu własnego klubu sportowego marzyłem od zawsze. Raz nawet, jakieś 3 lata temu byłem na rozmowie w sprawie założenia klubu w Dzielnicy - szybko jednak zgaszono mój zapał do robienia czegokolwiek, dając szanse na pozyskanie jakichkolwiek środków na działalność klubu w 2015 roku (pytałem w 2012). To była bardzo zachęcająca perspektywa krzewienia sportu wśród dzieci i młodzieży na Bielanach, prawda? Od razu zaznaczę że nie każda osoba, a nawet zaryzykuję stwierdzenie że zdecydowana większość osób nie jest taka zniechęcająca, ale takie osoby jak widać też są (nie będę zdradzał szczegółów ponieważ zawsze mogą mnie wziąć za mordę, a jeszcze się nie poddałem jako tfu "działacz")
Tym razem sytuacja była nieco inna - nie musiałem nic załatwiać w Urzędach (dzięki Bogu!) tylko miałem już pewne podłoże i wolną rękę za co bardzo jestem wdzięczny chłopakom z Kusego.
Trzeba też pamiętać, że w kwietniu 2013 kiedy zakładałem sekcję nie pracowałem w szkole - wtedy moja praca (sklep) była rzeźbieniem w gównie, ale cóż trzeba wszystkiego w życiu spróbować żeby wiedzieć czego na pewno nie chce się robić, jak to mi kiedyś powiedział nasz lekkoatletyczny Mistrz. Ponieważ nie pracowałem w żadnej placówce, bardzo ciężko było zrobić efektywny nabór.  Okazało się jednak że te 3 osoby które przyszły na pierwszy trening są w sekcji do dziś, frekwencja ich na treningach jest bardzo wysoka, a rozwój sportowy, w porównaniu do tego co było 1,5 roku temu jest ogromny! I to cieszy najbardziej :)
Jeszcze przed wakacjami 2013 robiłem 2 lekcje naborowe które kosztowały mnie ogrom pracy i sił, Efekt - ponad 200 warszawskich i łomiankowskich uczniów biegało na mapie podczas lekcji WF, mogę powiedzieć że 90% była zadowolonych, a 70% zachwyconych naszą dyscypliną. Przekładając na liczebność grupy treningowej - efekt był niestety zerowy :( Bardzo mnie to zdziwiło, szczególnie że widziałem szczere i spontaniczne reakcje uczniów po swoim pierwszym w życiu biegu z mapą

PRZEŁOM

Chyba właśnie tym określeniem należy nazwać sytuację z września 2013 - to właśnie wtedy, dzięki splotowi wielu bardzo sprzyjających okoliczności udało mi się podjąć pracę w szkole. Zawsze mówiłem Mamie że chciałbym pracować tak jak Ona zaraz po studiach - w małej szkole, gdzie byłbym jedynym nauczycielem WF. I trafiłem właśnie do takiej szkoły - Szkoły Podstawowej nr 79 w Warszawie. Nie szukajcie jej w oficjalnych wykazach, bo takowa nie istnieje. SP 79 istniała do 2012 roku, po czym, pod groźbą likwidacji musiała być przekształcona na filię SP 273. W efekcie została jedynie troszkę zabita tradycja i historia szkoły, ale myślę że w świadomości zdecydowanej większości Warszawiaków istnieje jako SP 79. Nie wiem po co to było, bo z tego co wiem nie dało to żadnych oszczędności.
W szkole pracowało mi się świetnie - rewelacyjna dyrekcja i bardzo fajne grono pedagogiczne, choć oczywiście jak wszędzie zdarzały się wyjątki. Ale że na prostactwo nie ma miejsca na tym blogu, to raczę ominąć ten ponury wątek pewnej nauczycielki, której uczniom szczerze współczuję.
Współpraca ogólnie rzecz biorąc układała się doskonale, praca dawała mi również w pełni możliwości realizacji tego co najbardziej kocham - czyli biegania!
Jak to przekładało się na sekcję? Również rewelacyjnie!!! Dzięki codziennemu kontaktowi z uczniami mogłem skuteczniej namówić do udziału w sekcji. Z grupki kilkuosobowej zrobiła się silna grupa 15 osób chętnych do treningu. We wrześniu, oprócz wielu młodych z SP 79 do sekcji dołączyła również Julka, mistrzyni Warszawy w przełajach. Myślę, że dzięki pracy w szkole i rodzice byli bardziej chętni wysyłać na zajęcia swoje dzieci do kogoś kto pracuje w szkole, a nie do kogoś kto biega po krzakach, ciągle chodzi podrapany i próbuje wydłubać sobie oczy.
Na październikowe Międzywojewódzkie Mistrzostwa Młodzików w Nowym Dworze udało się na szybko zebrać grupę 10 osób i wyrobić im licencje PZOS (o tej strukturze też będzie słów kilka w dalszej części).
Dla wielu był to pierwszy start w zawodach a tu od razu ranga MMM. Myślę że jednak na uwagę i podziw zasługuje wynik Zuzi, która będąc w kategorii K10 startowała w kategorii K14 i zajęła świetne 8 miejsce w sprincie!!!!! Nie tylko ja byłem zaskoczony takim wynikiem. Następnego dnia jednak trasa K14 okazała się za trudna dla 10-latki i na mecie pojawiła się nietypowo, bo nie wbiegając, a wjeżdżając policyjnym terenowym radiowozem - jednym słowem - siędziało (wiem że powinienem rozdzielnie napisać się i działo, ale miało być jednym słowem)

2 tygodnie później, na Mistrzostwach Warszawy w Sprincie startowało nas 20 osób!!! Bardzo byłem tym ucieszony i nakręcony do działania! Również w okresie późnej jesieni i zimy frekwencja na treningach nie spadała, a ja łączyłem świetnie pracę w szkole z pracą w klubie i własnym treningiem. A właściwie to własny trening z pracą w klubie i pracą w szkole
Dzięki pracy w szkole zyskałem i mam do dziś naprawdę liczną grupę fajnych zawodników i zawodniczek chętnych i zaangażowanych do biegania.

Jak sytuacja rozwijała się dalej - postaram się przybliżyć to w kolejnym wpisie, ponieważ już dziś o 20 startuję w ostatnich w tym roku Mistrzostwa Polski - tym razem w nocnym biegu na orientację. To llllubię!!!!!!!!
Zapraszam na podstronę zawodów do śledzenia wyników :)
http://www.wmzos.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz