Moje starty

poniedziałek, 14 maja 2012

Urodzinki!


W sobotę świętowałem pierwsze urodzinki mojego dodatkowego elementu układu ruchu - dokładnie 12 maja miałem operację stopy, która dała mi nowe sportowe życie! Chciałem na początku napisać rocznica, ale jakoś ma to negatywny wydźwięk :). Po raz kolejny mogę wyrazić wielką wdzięczność doktorowi Szyszce za tak profesjonalną i perfekcyjną robotę!!!! A najlepszym dowodem na fach lekarza jest to że biegam, nie dość że biegam, to po krzakach, bagnach, gałęziach, skałach. A i owe bieganie po niezbyt przyjaznym stopie podłożu idzie mi coraz lepiej co cieszy mnie ogromnie! Owszem, po roku zacząłem odczuwać pewien dyskomfort w stopie, jednak czymże jest ból po zawodach, jeśli następnego dnia jestem gotów do stoczenia kolejnej walki w lesie! Mam nadzieję że śrubka nie będzie się zbytnio przegrzewać ;)
Urodzinki świętowałem (a jakże by inaczej) z mapą w ręku. Rano, przy niezbyt sprzyjających warunkach, przetruchtałem sobie traskę podczas akcji "Cała Polska Biega z Mapą", która to akcja mimo słabej pogody na takie imprezy, zgromadziła całkiem pokaźną liczbę uczestników, co bardzo cieszy!





Traskę 1,9 km przebiegłem sobie bardzo spokojnie i bezbłędnie (no może jeden wariant byłby te 5-10 sekund szybszy), choć mimo to troszkę się spociłem :) zająłem 3 miejsce na 174 osoby które ukończyły trasę. Wygrał jakiś gwiazdor z reprezentacji Polski, poza zasięgiem :) Potem jeszcze raz pobiegłem trasę z mamą, która tak jak i ja - z biegu na bieg, z mapą radzi sobie coraz lepiej.
Wziąłem też udział w innej zabawie - labiryncie. Fajny pomysł, ale ja jestem słaby w takich rzeczach :)
Ogólnie bardzo cieszy że taka akcja jest organizowana.Oby to znacząco wpłynęło na rozwój i popularyzację naszego sportu.
Tego samego dnia brałem udział w Mistrzostwa Mazowsza w Nocnym BnO. Lubię bardzo nocne zawody z mapą, ale ewidentnie nie umiem tego robić. Start był masowy, biegnąc na 1, dopiero po jakiejś minucie znalazłem start na mapie. Na PK 1 zarąbała prawie cała czołówka. Motyla pierwszego pobiegłem sam, na drugim skrzydełku spostrzegając doganiającego mnie Jacka Morawskiego. I tak z nim biegliśmy dalej cały czas. Muszę przyznać że ogromne wrażenie robie na mnie, jak Jacek czyta mapę w nocy na pełnej prędkości. Starałem się kontrolować całą sytuację, ale samemu na pewno tego odcinka trasy tak szybko bym nie pobiegł. Na kolejnym motylu rozstaliśmy się i biegnąc już sam punkty 14-19 szło mi to całkiem nieźle (na 19 Jacek był 40 sekund przede mną, do 14 biegliśmy razem). Na 20 całkowicie popłynąłem, wybiegłem gdzieeeś daleko, nie miałem pojęcia gdzie jestem. Po 14 minutach znalazłem pechowy wykrot, tracąc całkowicie ochotę na walkę. Ostatnie 11 punktów spacerowałem, a dobieg do mety miałem najwolniejszy ze wszystkich uczestników mojej kategorii. Po błędzie na 10 minut traci się ochotę na walkę.... Bardzo lubię nocne zawody, ale muszę traktować je całkowicie rekreacyjnie i zabawowo, nie napinając się na miejsce, bo kompletnie mi nie wychodzi i po prostu nie umiem nawigować w nocy.
Następny dzień to już inna bajka - Klasyk, na tej samej mapce co nocne. Wszystko jakoś inaczej wyglądało i wszystko widziałem - od razu inne bieganie. Bardzo chciałem powalczyć z czołówką orientalistów Polskich, jaką z pewnością stanowią Jacek Morawski i Piotrek Parfianowicz, jednak byłem przygotowany na dostanie batów. Biegło mi się nieźle, wygrałem 9 przebiegów, a przy większości miałem bardzo niewielkie straty do najlepszych. Pogrążyły mnie 2 punkty - 13 i 15. Na 13 - 2'30" błędu, na 15 (węzłowy!) - 4'15" błędu!!!!! Gdyby dodać do tego 10 sekundowe wahnięcia na 1 i 3, uzbierałoby się ponad 7 minut błędu. O ile jednak wahnięcia są wybaczalne, to błąd na ponad 4 minuty (czy nawet 2 minuty!) jest karygodny! Nie będę się jednak napinał, bo generalnie po tym biegu jestem bardzo zadowolony.
To był dobry sprawdzian przed najważniejszymi tygodniami w tym sezonie - czyli KMP, MP i eliminacjami do MŚ. Zająłem w końcu 4 miejsce, za Jackiem, Papusiem i bliżej mi nie znanym zawodnikiem o wschodnio brzmiącym nazwisku.
Mimo to, start ten dał mi bardzo pozytywne nastawienie przed KMP, które to już od piątku zaczynają się w Tomaszowie Mazowieckim i okolicach!
Przez pierwszą połowę maja wyciągnąłem również wnioski co do swojego treningu, skupiłem się na tym co robię i na tym jak robić żeby było lepiej. Wnioski bynajmniej nie racjonalne, ale w moim przypadku sprawdzone i skuteczne, co potwierdza analiza ostatnich 8 lat w dzienniczkach treningowych. Dziwne to jest, ale cóż - każdy organizm reaguje inaczej, i kluczem do sukcesu jest indywidualizacja treningu!
Gdy patrzę co się dzieje dookoła - jak wszyscy moi konkurenci są mocni biegowo, to zaczynam się lekko niepokoić. Myślę że orientalistów biegających w granicach 16:30 na 5 km są już w Polsce dziesiątki, jeśli nie więcej. Ja obecnie czuję się może na... 17:15 :( to co było do niedawna moim atutem, staje się powoli moją słabością. Ostatnio biegowo czuję się na prawdę słabo.
Ale jak wszyscy wiemy - las zweryfikuje :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz