Moje starty

niedziela, 11 września 2011

Warsaw Orient Meeting 2011

Po Szwedzkich harcach przyszedł czas na zawody na własnym podwórku.
W sobotę biegałem sprint. Na prawdę nieskomplikowany sprint. Pobiegłem go marnie technicznie i jeszcze gorzej fizycznie. Może gdyby nie świadomość niewyczyszczenia czipa przed startem, o czym się zorientowałem w drodze na PK 1, pobiegłbym z jakimś większym dynamitem. A tak - troszkę zrezygnowany, troszkę zmęczony jeszcze po czwartku, nabiegałem marne 14 minut na 2,3 km, co dało mi aż trzecie miejsce. Dobrze że przyjechali chłopaki z Łodzi, dołożyli mi sporo czasu (2:35 straty do zwyciezcy Michała Olejnika) bo z takim biegiem wstyd byłoby wygrywać.

Udało się przyciągnąć mi dwie nowe osoby do BnO - moją mamę, która już ma za sobą jeden start w sprincie i kilka w RJnO, oraz Franka, 9 latka dla którego był to prawdziwy debiut z mapą. Zajął on 3 miejsce w kat KM10NR z bardzo nieznaczną moją pomocą, natomiast moja mamusia również była trzecia w K55 z niezbyt rewelacyjnym czasem 44 minut. Musimy poważnie potrenować technicznie przed przyszłym sezonem :D
Organizacyjnie: mały hejt za brak dekoracji elity i weterańskich, większy hejt za brak upominków dla kategorii KM10NR. Myślę że na prawdę dyplom albo cukierek by wystarczył, a niestety nie było nic dla dzieciaków. Swoją drogą - pierwszy raz w życiu zobaczyłem jak wygląda mapa na faworkowej kategorii.
Dziś natomiast nasz klub wygrał II Klubowe Sztafety Mazowsza. Nasz dream team to: Zuzia K, Szmulo, Zuzia W, Prasi, Magda Sz, Jagoda i ja na ostatniej zmianie. Teren do biegu, po ostatnich na prawdę ciężkich i nie zawsze przyjemnych, był dziś na prawdę świetny. Biegło się po lesie niczym na wycieczce - piękny sosnowy lasek, nieznaczne wzniesienia miejscami, bardzo dobrze przebieżny, z wieloma drogami. Mimo tak łatwego terenu, zrobiłem kilka beznadziejnych błędów. Sam wariant na pk 1 sprawia że aż się odechciewa biegać i czuję przez niego dużą niechęć do samego siebie. Myślę że było tam minimum 2 minuty do urwania. 9 niepewnie pobiegłem, choć byłem już przy niej w drodze na 6! 11 zarąbana, 12 zarąbana totalnie. Na 15 też się nie popisałem, 16 jeszcze gorzej. Z takim bieganiem na MP nie będzie czego szukać. Do tego dochodzi słaba forma fizyczna, a właściwie jej brak oraz wciąż za duża masa ciało. Mimo marnego biegu, udało mi się powiększyć o 5 minut przewagę naszej sztafety nad zdobywcami drugiego miejsca, zeszłorocznymi zwycięzcami - UNTS Warszawa.
Wrażenia ze sztafet - bardzo miłe było wbiegnięcie na metę wraz z większością zawodników naszej sztafety, liczę na powtórkę na KMP :D Dziękuję szczególnie Jagodzie za super doping na końcówce :) i pozostałem za ich udany bieg który pozwolił na końcowy sukces. Co do dopingu jeszcze - ani nie było śmieszne, ani miłe "dopingowanie" "kolegów" z zaprzyjaźnionego klubu na czwartej zmianie mojej sztafety.

2 komentarze:

  1. eh eh eh, przeczytałem już we niedzielę, ale dzisiaj dopiero wymyśliłem ocb z 4 zmianą :D

    WOOOOW, ALE ZAJEBAŁEŚ PRASIII!!!!, ZAPIERDALAJ, ALE ZAJEBAŁEŚ!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za spoiler bo mnie nie było, właśnie dobry doping props.

    OdpowiedzUsuń