Dziś był szalony dzień (jak i wczorajszy), i nikomu nie polecam takiej polityki startowej. Rano bardzo mocne jak dla mnie interwały na mapce w Józefowie z Kubą i Łobem. Potem browar, pół godziny w domu poleżałem i start w zawodach na 10 km - biegu entre. No... start to za dużo powiedziane. Biegłem większość trasy z Wojtkiem, cały czas gadając, po czym on trochę przyspieszył, ja zaś spokojnie do mety przybiegłem, ostatni kilometr około 3:30. Owszem, czas 38:18 jest żenujący, ale zważając na okoliczności, to jestem bardzo zadowolony z tego treningu. Dodać warto wczorajszą ponad 20 kilometrową wyprawę na rolkach do Chotomowa oraz trening na tamtejszej mapie. O poniedziałkowo - wtorkowym nocnym "wyczynie" nie będę już wspominał :)
Tak czy siak - na luzaku podchodzę do trenowania i to przynosi rezultaty. Warto wspomnieć, że truchtam dopiero półtora miesiąca!
Poniżej wczorajsza i dzisiejsza mapka, oraz kilka fotek autorstwa czołowego zawodnika pucharu Świata w biegach po schodach, Piotrka Łobodzińskiego :)





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz