Moje starty

sobota, 5 stycznia 2013

Falenica - rekord trasy :)



Po sprawdzeniu w jedynej księdze prawdy, jaką jest mój dzienniczek treningowy stwierdzam oficjalnie - dziś padł nowy rekord trasy w moim wykonaniu na Falenicy. Biec mi się bardzo jakoś nie chciał, pierwsze koło za szybko, na drugim byłem ugotowany i ześlimaczyłem strasznie sport, by na trzecim trochę odżyć, dogonić i finalnie wygrać z byłym ministrem sportu i Olimpijczykiem. Ogólnie zająłem prawdopodobnie 7 miejsce, około 3 minut straty do zwycięzcy - Łoba, który chyba również poprawił swój rekord trasy. Trzeci Papuś i czwarty Krzysiek też wydaje mi się że rekordy swoje poprawili - widać dziś był dobry dzień na bicie życiówek na Falenickiej wydmie.
Zadowolony jestem z biegu, bo na moje samopoczucie i trenowanie w ostatnim czasie to nie jest źle. Poszczególne pętle prezentowały się następująco:
I: 12:16 (poniosło mnie na początku)
II: 13:09 (tutaj się mega ugotowałem i umierałem)
III: 12:33 (to było dla mnie tempo optymalne na dzisiaj, żałuję trochę że nie zacząłem takim, nie byłoby zgonu na drugiej petli)

Po biegu roztruchtanie na mapce - bez kompasu bo oczywiście zapomniałem. Niby prosty lasek, banał, a mimo wszystko stwierdzam - bieg na orientację ZAWSZE sprawia mi największą frajdę!!!!!!!! Śmigałem około 17'40" :D

Plecy tylko bolą niestety, trzeba troszkę przytyrać ćwiczenia na kręgosłup. Za tydzień też biegam Falenicę, spodobało mi się!









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz