Moje starty

poniedziałek, 6 lutego 2012

Można. Tylko po co?

Dziś podjąłem decyzję której sam się dziwię. Bo w rzeczy samej decyzja to do mnie niepodobna. Kurcze, może się już starzeję... Zrezygnowałem dziś z 2 treningów. Co więcej, jeden jaki zamierzam zrobić, będzie wykonany w całości na hali. To rozważna decyzja - powiedziałby ktoś kto mnie słabo zna. Kto lepiej - wie że to decyzja conajmniej dziwna. Ta sytuacja skłoniła mnie do głębszej rozkminy na temat celowości całego procesu treningowego.
Co roku, w lutym lub marcu dopada mnie choroba, która najprawdopodobniej może być skutkiem ostro przetrenowanego okresu zimowego. Stąd tegoroczne postanowienie - nie choruję w tym roku! W procesie treningowym bilnas zysków i strat musi być robiony codziennie, jeśli chcemy żeby to miało jeszcze jakikolwiek sens.
SUPERKOMPENSACJA - znane i lubiane słowo każdego sportowca. Co znaczy, myślę że każdy wie. Ale to również podstawa planowania treningu i nie można o tym NIGDY zapominać! Przypomina nam o tym, że w procesie treningowym istnieją 2 równie istotne kwestie: jednostka treningowa - odpoczynek. Co jest takiego ważnego w dobieraniu treningu? Przede wszystkim: odpoczynek adekwatny do jednostki oraz ułożenie poszczególnych jednostek w mikrocyklu. Do tego niezbędne jest nieustanne korygowanie planów w zależności od samopoczucia, dyspozycji dnia, rozkładu całego dnia, i innych czynników które pozostają nie bez znaczenia dla efektywności. Jedno bez drugiego (jednostka treningowa - odpoczynek) po prostu nie ma sensu. Brak odpoczynku, lub niewystarczająca jego ilość prowadzi do spadku formy, zmęczenia, przetrenowania czy kontuzji przeciążeniowych. Tyle przynajmniej mówi teoria, z czym się oczywiście zgadzam. Nie znaczy to jednak, że dwa treningi dziennie to za dużo. Trzy to też nie musi być przesada. Mi zdarzyło się robić 4 treningi dziennie, czego nie uważam za bezsens, bo przy idealnie zorganizowanym dniu , a co za tym idzie odpoczynku, jest to możliwe i da pozytywny efekt dla naszej formy! Przykładowy dzień z 4 treningami wyglądał u mnie następująco (to zapis treningu z 13 II 2009):

07:15 - 08:00 Trening 1 - rozbieganie + sprawność ogólna + przebieżki
11:15 - 13:20 Trening 2 - rozbieganie + interwały 20x200/200 + roztruchtanie (bardzo mocny trening)
16:10 - 17:30 Trening 3 - rozbieganie + przebieżki
20:15 - 21:00 Trening 4 - rozbieganie
Wszystkie treningi zrealizowane na dworzu.
W sumie: 34 km

Zabrakło mi w tym dniu treningowym jedynie siły ogólnej - np piłek lekarskich. Nie propsuję jednak jakoś szczególnie robienia 4 treningów dziennie cały czas (ja następnego dnia, czyli 14 II zrobiłem tylko 2, ale jeden z nich bardzo mocny!)
Jednak wracając do mojej dzisiejszej decyzji - to nawet 2 treningi będą dziś też zbyt dużym obciążeniem. Głowna przyczyna - mróz.
w Kampinosie, czwartek, -21 stopni

Żaden mi nie straszny, ostatnio robiłem długie i w miarę żywe rozbieganie po Kampinosie przy temperaturze poniżej -20 stopni:

Do tego dzień wcześniej intensywna zabawa, przy zbliżonej temperaturze. Ale poczułem w płucach te trenigi i stwierdzam że lepiej nie przeholować. Tym bardziej że weekend również był intensywny (no może nie biegowo, ale był :D) a treningów w tak zimnych temperaturach zostało mi tylko kilka. Szkoda teraz tyle zmarnować, oby wytrzymać w zdrowiu do piątku! Jest jeszcze inna kwestia - ryzyko. Trzeba ryzykować w treningu, szczególnie już w moim wieku! Ale jeśli ryzykiem można zyskać niewiele, a stracić dużo, to po prostu się nie opłaca. Każdy trening daje bardzo mało, ale przesuwa nas do przodu - to dzięki temu ma to w ogóle sens. Ale to co zyskamy w 20 treningach, łatwo jest bardzo stracić tylko jednym złym posunięciem.
Oczywiście pozostaje niesmak i kac moralny, gdy odpuszczę trening i to jest chyba najgorsze. Ale nauczony wcześniejszymi doświadczeniami, myślę że lepiej mieć kaca i być zdrowym niż nie mieć i odchorować swoje ambicje, tracąc przy tym 2 tygodnie trenowania.
Nie przypominam sobie żeby zdarzyło mi się w życiu podjąć tak dojrzałą decyzję :D

5 komentarzy:

  1. "Stąd tegoroczne postanowienie - nie choruję w tym roku!" - czy psychologicznie jest to dobre postanowienie? nie korzystniej byłoby założyć sobie dbanie o swoje zdrowie, organizm i uczynienie wszystkiego, co w Twojej mocy, aby być właśnie zdrowym
    "W procesie treningowym bilnas zysków i strat musi być robiony codziennie, jeśli chcemy żeby to miało jeszcze jakikolwiek sens." - absolutnie się nie zgadzam, bo jest sporo treningów, które dają w kość i czujemy się po nich źle, jesteśmy załamani itd. - i właśnie w krótkiej, codziennej perspektywie, o której piszesz, są stratą, w długiej - przeciwnie. Patrzenie na każdy trening w ten sposób, szybko może zakończyć się załamaniem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1) to chyba się rozumie samo przez się :)
      2) pewnie że tak i bynajmniej, nie chodziło mi tutaj o intensywność treningów tylko o warunki - jak w moim przypadku. Zysk z treningu byłby niewątpliwy, ale przy tym mrozie i niepewnym samopoczuciu dużo więcej mógłbym stracić, co byłoby dużym krokiem w tył.
      Poza tym uwielbiam treningi po których czuję się fatalnie, kocham czuć każdy mol kwasu mlekowego w czubkach palców i paznokciach po mocnych odcinkach tempowych :)
      A w ogóle to mam tendencję do załamywania się, więc może odrobinę racji w tym masz ;)

      Usuń
  2. zastanawia mnie gdzie przy tych czterech jednostkach treningowych w ciągu dnia znaleźć czas na takie rzeczy jak stretching, posiłki, kąpiel po treningu..a najważniejsze gdzie znaleźć czas na odpoczynek i regeneracje ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszesz o jednostce treningowej i odpoczynku... Chciałbym poruszyć ten drugi aspekt na Twoim przykładzie, tych 4 treningów jednego dnia. Rozumiem, że opisujesz dzień z obozu.
    Weźmy drugi trening. Nazwałeś go ,,bardzo mocnym'' i zgadzam się z tym. A teraz, załóżmy tak: kończysz trening 13:20, lekka sprawność (ok 15') + prysznic(5') + przebieranie, robienie odżywki, inne duperele(10') + obiad (20'), to już nam daje 14:10, wracasz do pokoju i wychodzi na to, że po mocnym treningu zostało Ci ok 1,5h na odpoczynek i regeneracje... Wystarczająco? Mając na uwadze, że czekają Cię jeszcze 2 treningi - 125' biegania!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jasinka, pamiętaj że czasem lekki trening (w tym przypadku czwarty) może okazać się lepszą regeneracją niż leżenie pod kołderką (oczywiście z rączkami na wierzchu).
    Tajemniczy Nieznajomy - do Ciebie też to co wyżej. Dodatkowo powiem, że na obozach często robi się tak, że na 2 treningach wykonujemy to, co w normalnych warunkach w domu z uwagi na ograniczenia czasowe zrobilibyśmy na jednym. To, wbrew pozorom, nie tylko odciąża fizycznie organizm, ale również psychicznie! Tak jak w podanym przykładzie - przerwa ta była na tyle wystarczająca, że pozwoliła mi efektywnie wykonać również 3 trening, a 4 zaś posłużył jako relaks, biegany był w na prawdę wolnym tempie (5:20/km).

    Powiem Wam więcej - znam osoby trenujące 4 razy dziennie, kadrowiczów Polski (głównie byłych). Ich wyniki wskazywały na to, że taka liczba jednostek dziennie wpływała pozytywnie na ich dyspozycję w okresie startowym!

    OdpowiedzUsuń