Moje starty

środa, 22 lutego 2012

Obóz Alicante - czyli bieganie po hiszpańsku


Alicante - to właśnie tutaj odbędą się akademickie MŚ w BnO, czyli jeden z moich ambitnych celów na ten rok. Dlatego, mimo kilku przeciwności koniecznie chciałem tam pojechać potrenować na mapkach. A okazja była ku temu świetna - mój szwedzki klub IFK organizował właśnie tam obóz. Największym problemem była oczywiście kasa, ale zadłużając się na parę stówek udało mi się temu podołać :) Początkowo mieliśmy jechać z Polski we dwóch - razem z Wojtkiem, niestety z różnych względów wyszło jak wyszło i z Polski do Hiszpanii przyleciałem sam. Wielka szkoda, bo się czułem bardzo osamotniony w tym międzynarodowym towarzystwie, tym bardziej że mój poziom techniczny niestety daleko odbiegał od ich "international level orienteering". Z drugiej strony - ciekawa przygoda taka samotna wyprawa na kraniec kontynentu. A level moich współlokatorów był jak dla mnie imponujący - mieszkałem z 2 Francuzami, 2 Duńczykami i Norwegiem. Medaliści MŚ (również i z tego roku) oraz wielokrotni uczestnicy tej imprezy. Na prawdę trochę się czułem nieswojo, ale na szczęście żadne wywyższanie i wożenie się nie miało miejsca. Chyba najlepsze wrażenie zrobili na mnie Francuzi - Francois i Frederic, którzy byli przesympatyczni i w ogóle nie odczuwałem przepaści sportowej jaka nas dzieli :) Poza tym, jak zauważyłem, preferowali moje podejście do treningu, i 4 jednostki dziennie nie były im obce :)

Na pierwszy ogień, czyli 11-12 lutego od razu zawody. Całkowicie nowy dla mnie teren, ale w porównaniu z tym co biegałem za granicą, chyba najłatwiejszy (porównując do Francji i Szwecji). Zawody poszły jak poszły... wiedziałem że będę daleko, nie spodziewałem się że aż tak. 69 na 72 na midlu oraz 59 na 64 na longu - nie ma co się wstydzić, cieszę się że w ogóle dobiegłem (tym bardziej że w drugim dniu wpakowałem się w zakreskowany teren, na którym znajdowały się ule! Wiem że Frederic obrał taki sam wariant i myślę że to było dość ryzykowne. Biegłem zasłaniając usta i miejąc przed oczami "przygodę" kolegi z reprezentacji moich francuskich ziomali podczas MŚ 3 czy 4 lata temu.).
Jeden sukces warty odnotowania - pierwszy raz w życiu zdobyłem punkty (162) do rankingu światowego, które dają mi aktualnie zaszczytne 1989 miejsce :D z Polaków jestem 12, ostatni punktujący.
Potem przyszła pora na treningi (wszystkie mapki poniżej). Jedyny, na którym mogłem rywalizować, to knockout sprint w Alicante. Nawet prowadziłem w finale B, czym sam byłem zaskoczony. Oczywiście 3 punkty przed końcem musiałem zarąbać na prawie minutę i zabawa się skończyła. Ale nie powiem - miłe to uczucie patrzeć jak fin ze szwedem biegną w buraki a ja sobie swoim wariantem podążam do punktu :)
Niestety po wyjeździe klubowiczów w piątek, musiałem do poniedziałku radzić sobie sam. Udało się na szczęście znaleźć w miarę tani nocleg, u Kolumbijczyków, w samym centrum Alicante.
Udało się tam zrobić kilka treningów, w tym jeden na wspomnianej wcześniej sprinterskiej mapce, która była rewelacyjna!!!!! Poniżej moja fotorelacja oraz mapki z treningów i zawodów:
Zawody - i flaga Polski do góry nogami :/

tuż przy miejscu zamieszkania - Gran Alacant









Guardamar - po szwajcarce

trójka mistrzów, od lewej: mistrz Szwecji z 1971 r, mistrz Mazowsza z  2010 roku i wicemistrz Świata z 2008 2010 roku - dzięki Tadziu za poprawę 

przed rezydencją :D

Alicante - plaża w centrum miasta


... i ta moja nieprzeciętna gibkość

... i prężenie muskułów u podnóża zamku św. Barbary

na tym placyku mieszkałem ostatnie 3 dni pobytu



poza godzinami operowania dużego słońca wcale nie było tak ciepło. A w nocy to jakaś masakra - spałem w bluzach i lycrach biegowych i spodniach na to!


oczywiście musiałem też zawitać na stadion :)

... i nakręcić parę kółek w przyzwoitym tempie

... potem się trochę powozić, byłem jedynym biegaczem mimo że była niedziela, środek dnia!

...potem chiwla odpoczynku po kilku kółkach...

...i znów lansik

w porcie





sama elyta :D

A teraz kwintesencja, czyli mapki :)


Drugi dzień zawodów - long. Na przebiegu 3-4 wspomniane pszczoły. Poza tym słabo fizycznie, duże błędy techniczne oraz taktyczne. Ale wygrałem ostatni przebieg (dobieg do mety) :D

Pierwszy dzień i middle WRE



Jedyny nocny trening, jaki tam zrobiłem, na pożyczonej lampie
teren, który mi chyba najbardziej nie leżał. Bardzo ciężko mi się biegało tam, jednego punktu w ogóle nie znalazłem i go odpuściłem

liniówka tuż przy miejscu zamieszkania - całkiem spoko, ale trudno. Poza tym nie miałem siły na całą


compass trening - czy tam szwajcarka jak kto woli. Tu o dziwo nie poszło mi najgorzej, choć jednego punktu nie znalazłem
i ten sam teren, trening po punktach rozstawionych na Sangria Cup (czymkolwiek to miało być)

i wspomniana Sangria - 3 etapy. 




finał knockout sprintu - najlepszy sprint jaki w życiu biegałem!

kwalifikacje, które zawaliłem

... i samodzielny trening jaki zrobiłem na mapce w niedzielę, biegając trasę z Q od tyłu plus wcześniej kilka punktów z finału.
I jeszcze jedno dłuższe rozbieganie po Alicante:


Obóz ciekawy, udany, męczący, czasem nawet bardzo. Z uwagi na nienajlepsze samopoczucie (ciągle miałem kaszel) ograniczyłem się do 3 treningów dziennie, robiąc nawet czasami mniej niż 3. Najbardziej mi brakowało jakiejś bliższej osoby z którą mógłbym pogadać po polsku. No na koniec floty też brakowało :P Bardzo się cieszę że obóz doszedł do skutku, oby stał się kolejną cegiełką w budowaniu mojego przeogromnego przyszłego sukcesu sportowego.
Od razu po powrocie wiele się dzieje, sytuacja jest bardzo dynamiczna. Podoba mi się to, choć trochę czuję się przytłoczony tym natłokiem spraw jakie trzeba ogarniać i załatwiać. Może wspomnę o zmianach w następnym poście jeśli dobrze mi pójdzie jutro (tzn dziś) Warszawa Nocą i dzięki temu się nie obrażę na cały świat. Plan minimum - wygrać 2 browary :D

5 komentarzy:

  1. oo Audun Weltzien w 2008 roku to na pewno nic nie zawalczył, 2 na szafetach wbiegał Novikov, pamiętam jak wczoraj. 2010 to owszem.

    a i boję się o realizację planu minumum :D

    OdpowiedzUsuń
  2. z tego co mi wiadomo to plan zrealizowany, za błędy się płaci :D jeżeli się myle to prosze mnie poprawić

    OdpowiedzUsuń
  3. zgadza się :D ciekawe co na to największy hejter Polskiej orientacji ;> (nie mylić z mordercą)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej Karol,

    może zaciekawi Cię ranking całego cyklu Warszawa Nocą jaki w wolnej chwili wyliczyłem w excelu.
    Zerknij sobie: www.niezlakorba.pl

    Pzdr!

    OdpowiedzUsuń
  5. kurwa jego mac!!! szeryfu gdzie jest gg u szeryfa???

    OdpowiedzUsuń