Dziś odbyła się ósma edycja GP Warszawy na kabatach. Pogoda jak dla mnie była super - dużo deszczu, mokro i chłodno, choć trasa wcale nie była grząska.
Szykowałem się na życiówkę, i czułem się na życiówkę - nie zawiodłem się, choć pozostał duży niedosyt. Sam wynik, jeszcze 3 miesiące temu zaliczyłbym do typu 'kosmicznych', teraz nie był moim wymarzonym.

Nie tyle nogi mi nie pozwoliły (w których cały czas czułem moc) co właśnie cholerny ból okolic brzucha. Na szczęście, na ok 7 km, gdy Jacek odszedł mi na jakieś 40 m, ból zaczął powoli odchodzić. Nie znaczy to że nie czułem bólu - ale ten który czułem, nie uniemożliwiał mi szybkiego biegu. Dogoniłem Jacka i na ok 8 km dołączył do nas stary wyjadacz kabackich tras - Słonik. Razem biegliśmy niecały kilometr. Gdy byłem przed ostatnią prostą zdecydowałem przyspieszyć, choć bałem się nawrotu bólu. Na szczęście ten nie nastąpił i do końca mety cisnąłem mocno, ciągle spoglądając na bezlitośnie płynące sekundy na moim TIMEXie. Gdy zobaczyłem metę, miałem na zegarku 32 z małym hakiem.
Bardzo chciałem złamać 34 minuty, walczyłem o to do końca. Stoper zatrzymałem chwilkę za metą - bezlitosne cyferki na wyświetlaczu przytłumiły moją radość z i tak wielkiego jak dla mnie sukcesu. A były to cyferki: 34:05,43. Oficjalnie może to być maksimum 34:03. Niestety barierę 34 minut zostawię sobie na kolejny termin biegu :) A wtedy, jak Bozia da, może od razu uda się zaatakować kolejną... :)

Tymczasem, treningowy luz - do niedzieli tylko starty. Najpierw na przetarcie szybkości bieg na 5 km na Wyścigach w czwartek, a w niedzielę półmaraton, w którym będę również liczył na rekord życiowy. Dziś się do niego zgłosiłem i już miła niespodzianka - dla studentów wpisowe wynosi 0 zł :) Duuuuuża pochwała za to dla Sochaczewskiego MOSiRu!!! Samo wpisowe dla innych też nie jest wygórowane - 20 zł. Do Maratonu Warszawskigo też dziś opłacałem startowe i dla porównania - wynosi ono 100 zł, co jest na prawdę wygórowaną stawką jak za wpisowe. Kilkudniowe zawody w bno nie mają tak dużego wpisowego, choć organizatorów przygotowanie takiej imprezy kosztuje moim zdaniem dużo więcej niż Fundację MW.
Ale i tak najbardziej nie mogę się doczekać biegów na orientację :) Już w sobotę, dzień przed półmaratonem, trening z mapą w moim klubie. Teren - okolice Olszewnicy. Już czekam na sobotę :D
Aha pierwsze zdjęcie otrzymałem dzięki uprzejmości Pawła Króla z serwisu NASZE BIEGANIE , za które bardzo serdecznie dziękuję. Pozostałe autorstwa mojego i mojej Mamy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz