Moje starty

sobota, 28 sierpnia 2010

Bogaty i udany sierpień :)

W dniach 1-23 sierpnia byłem w domu w sumie około 2 doby i bardzo mi to odpowiadało. Po wspomnianym wcześniej, bardzo udanym obozie w Spale przyszedł czas na zawody biegu na orientację - Grand Prix Polonia 2010.
Po raz pierwszy startowałem będąc zawodnikiem PUKS Młode Orły, choć zgłoszony byłem jak kadra Mazowsza juniorów :) Cały obóz w Jarosławiu był dla mnie bardzo udany i miły. Poznałem wielu mistrzów BnO z Mazowsza i nie tylko - to super zawodnicy i super ludzie, z którymi każdy kolejny wyjazd musi być udany :) W pełni się zintegrowałem z moim nowym środowiskiem :P I szczerze mówiąc - to bieg na orientację po tym wyjeździe stał się dla mnie sportem numer 1!!! To najwspanialszy sport jaki mogę sobie wyobrazić. Wiem że przy mojej niezłej formie biegowej mam szansę się jeszcze znacznie poprawić technicznie, na co liczę :) Pierwsze małe sukcesy już za mną... ale po kolei :D
Zaczęło się z grubej rury - po przybyciu w środę wieczorem, rozbiegałem się spokojnie - 12 km. Tymczasem kolejnego dnia, w czwartek, 12 VIII czekał mnie debiut... na Mistrzostwach Świata :D co prawda nieoficjalnych, ale zawsze ;)
A były to Pierwsze nieoficjjalne Mistrzostwa Świata w biegu na orientację duetów z przewiązką (nie, nie z podwiązką :P), a wyglądało to mniej więcej tak:
Każdy z zawodników dostawał mapę. Jeden z duetu miał inną trasę do przebycia niż drugi. Oczywiście obie musieli przebiec razem, przywiązani za ręce. Niektóre punkty były wspólne, ale oczywiście liczyła się kolejność podbijania (nie był to scorelauf). Kluczem do sukcesu było czytanie dwóch map jednocześnie, niestety u nas to nie funkcjonowało i lataliśmy w tą i z powrotem jak wariaty :P
W duecie biegłem z Rafałem Owczarkiem - czołowym zawodnikiem z Góry Kalwrii, najmocniejszym biegowo z tego klubu :) W sumie napieraliśmy ostro i wiele drzew było w niebezpieczeństwie :) zabrakło jednak trochę myślenia :P
...matki z dziećmi też uciekały przed nami jak zobaczyli dwóch kolesi z agresją w oczach przewiązanych różową wstążeczką :P
Po moich pierwszych mistrzostwach świata przyszedł czas na rywalizację w GP Polonia 2010. Pierwszy etap odbył się na terenie najbogatszym w rzeźbę. Gdyby nie błąd na PK 5, na którym straciłem ok 6 minut, byłbym na podium klasyfikacji generalnej :( ogólnie, na etapie pierwszym zająłem 8 miejsce, co na 22 startujących nie było tragedią. A na kolejnych etapach... było już tylko lepiej :)
Teren drugiego etapu diametralnie różnił się od pierwszego - dość płasko, przebieżność dobra, brak jarów - w sumie podobnie jak na mazowszu. Niestety tu też nie obyło się bez grubych błędów - punkty 5, 7 i 12 były żałosne w moim wykonaniu. W sumie 6 miejsce na 21 startujących - niby dobrze. Ale powinno być znacznie lepiej.
Tego samego dnia (sobota, 14 VIII) odbył się finał sprinterskiego BnO o Puchar Burmistrza. Kwalifikacje, które odbyły się w piątkowe popołudnie, były dla mnie bardzo udane - miałem niewielką stratę do najlepszych eliciarzy:
Jednak sobotni finał był dla mnie dużym rozczarowaniem. Tzn generalnie było super, dużo dopingu, fajna trasa. Ale o czym ja myślałem na przebiegu z pk 4 do pk 5??? Zaznaczyłem na czerwono ten mój mistrzowski przebieg. Tylko ten błąd kosztował mnie minutę, co przy tak krótkiej trasie pozbawiło mnie szans na satysfakcjonujące miejsce
Jak widać dobry jestem pakier :D i zapieprzałem ostro od startu do mety
... szkoda tylko że przy tym szalonym tempie zabrakło mi elementarnego myślenia.
No i wreszcie - dochodzimy do wisienki na torcie :D
ETAP III - sprint po Przeworskim parku. To właśnie na tej trasie, na tej mapie odniosłem swoje pierwsze etapowe zwycięstwo :D Było potwornie gorąco i biegło mi się dość ciężko, trochę kondycyjnie nie wytrzymywałem. Ale nie popełniłem żadnego grubego błędu i gdy wbiegłem na metę wiedziałem że będzie dobrze, nie wiedziałem tylko jak dobrze :) Startowałem jako jeden z ostatnich w kategorii M21. Na mecie byłem pierwszy, ale zwycięstwa nie mogłem być pewien, choć nie wierzyłem, że ktoś pobiegnie szybciej ode mnie. Tymczasem, analizując międzyczasy widać że moja wygrana wisiała na włosku: otóż Ivan Chaharyn, zawodnik z Białorusi mógł pozbawić mnie wymarzonego zwycięstwa:
1. Karol Galicz - 16:33 (0.14/1; 0:37/1; 0.54/3; 0.34/1; 0.41/1; 2.46/3; 1.09/1; 1.24/6; 2.02/8; 0.37/3; 1.10/8; 0.31/1; 0.26/1; 0.51/2; 0.50/1; 0.36/6; 0.40/1; 0.22/1; 0.09/1)
2. Ivan Chaharyn - 16:51 (0.17/6; 0.40/2; 0.49/1; 0.35/2; 0.43/2; 2.41/1; 1.10/2; 1.21/3; 1.49/1; 0.38/6; 1.04/3; 0.33/3; 0.29/4; 0.51/2; 1.19/17; 0.36/6; 0.41/4; 0.23/2; 0.12/11)
Powyżej podałem nasze wyniki i międzyczasy każdego z naszych punktów wraz z miejscem, jakie uzyskaliśmy na konkretnym przebiegu. Na zielono oznaczyłem swoje międzyczasy wygrywające z Ivanem, na ciemnozielono jego przebiegi lepsze od moich. Swoje gorsze zaznaczyłem na czerwono, jego gorsze na szaro. I do tego jego gruby błąd na jasnoczerwono. Może to nie być dla wszystkich czytelne, ale do punktu 14 Ivan miał nade mną 16 sekund przewagi i pewnie szedł na zwycięstwo. Nie wiem co zrobił na punkcie 15, na którym stracił do mnie 29 sekund!!! Dzięki temu błędowi mogłem się cieszyć z pierwszego zwycięstwa. Nie licząc punktu 15 - Iwan na swoich lepszych przebiegach dołożył mi 32 sekundy, a ja jemu zaledwie 21. Gdybyśmy na pk 15 mieli taki sam międzyczas - wygrałby na luzie właśnie z 11 sekundową przewagą. Ba! Mogł mieć nawet międzyczas o 10 sekund słabszy od mojego. Kolejny raz się okazało - BnO to sport w którym jeden błąd może słono kosztować. Dla mnie skończyło się to szczęśliwie (wreszcie!) :D

Sam też popełniłem kilka błędów jak widać - na przebiegach z 7 na 8, 10 na 11 i 15 na 16 mogłem wybrać bardziej optymalne warianty. Natomiast z pk 9 na 10 ktoś ewidentnie złamał zasady i powinien mieć DSQ - biegłem tam jedynym możliwym wariantem, praktycznie w trupa i okazało się że starciłem 9 sekund do najlepszego na 37 sekundowym przebiegu. Wszystkich z czołówki międzyczasy oscylowały od 0.37 (mój) do 0.43. Tymczasem znalazło się dwóch bohaterów z międzyczasami 0.29 i 0.28. Wydaje mi się że musieli przejść przez płot, który nie był do przejscia. W sumie i tak byli za mną więc niech sobie mają :P
W generalce zająłem 4 miejsce, ze stratą 4.26 do podium i aż 17.14 do zwycięzcy. Błedy pierwszych dwóch etapów nie pozwoliły mi się cieszyć z pierwszego podium w generalce.
Po całym GP Polonia przyszedł czas treningów - były to dla mnie pierwsze w życiu treningi na mapie. Poniżej przykładowy trening z moimi przebiegami. Całą traskę zrobiłem w 40,5 minuty
i kilka zdjęć z tego treningu:

i relaks po. Przez cały wyjazd było bardzo ciepło, szczególnie podczas niedzielnego sprintu. Temperatura znacznie przekraczała 30 stopni
Tego samego dnia po południu miałem okazję sprawdzić się na 1000m:
...choć średnio mi się chciało
...i biegło mi się jakoś wolno :P
...to przybiegłem jako pierwszy, łamiąc nawet granicę 3 minut. 1000 to dla mnie zdecydowanie za krotko :)
O jeszcze tutaj się wożę niczym zawodowy lekkoatleta :P
Smutno było wracać do domu, bardzo mi się na obozie podobało. Żałowałem też że nie załapałem się na wyjazd na zawody na Słowację (oczywiście w BnO)
Po półtoradobowym pobycie w domu wyruszyłem do rodziców na Mazury, do Krutyni - miejsca które znam tak jak Bielany, gdzie co roku spędzamy choć kilka dni :)
Wypłynąłem sobie nawet kajaczkiem na rzekę - po raz pierwszy pływałem 'jedynką' i sprawiało mi to dużą frajdę! Ależ ona była wywrotna :P


Ogólnie, po trzydniowym pobycie na mazurach czułem się zrelaksowany (jak widać) mimo że zrobiłem porządną robotę biegową (57 km w 3 dni, w tym jeden akcent mocniejszy)
Teraz siedzę przed kompem - wakacje powoli mijają. Uważam że były bardzo udane, przede wszystkim dzięki biegom na orientację i oczywiście dzięki braku kontuzji. Odbudowałem swoją formę, poznałem wielu fajnych ludzi, zacząłem nawet wygrywać (BnO i zwykłe biegi). Nigdy jeszcze w wakacje nie zrobiłem takiej roboty treningowej. Kilometraż sierpniowy znacznie przekroczy 500 km (już przekroczył). Już nie mogę się doczekać kolejnych startów w BnO - najbliższe już za 2 tygodnie. W czasie wolnym od BnO postartuję trochę w zwykłych biegach - oto mój szczegółowy plan startów:
31.08 - Grand Prix Warszawy - Kabaty (10 km)
2.09 - Grand Prix Wyścigów - Służewiec (ok. 5 km)
5.09 - Półmaraton szlakiem Walk nad Bzurą - Sochaczew (21,0975 km)
11.09 - Warsaw Orient Meeting - Mokotów (BnO)
12.09 - klubowe sztafety Mazowsza (BnO)
17-19.09 - KMP (BnO)
26.09 - Maraton Warszawski (42,195 km)
2.10 - Puchar Victorii - Józefów (BnO - nocny)
3.10 (?????) - Maraton Pieszy im. Zboińskiego po Kampinosie (rajd 50 km)
3.10 - Mistrzostwa Mazowsza (BnO - klasyk)
6.10 (???) - GP Żoliborza (jeśli nie pobiegnę Kampinosu) (10 km)
9.10 - Mistrzostwa Warszawy w sprinterskim BnO
i wreszcie...
17.10 - Mistrzostwa Polski w BnO - LONG,
czyli to na co się najbardziej napalam :o) Chciałbym bardzo uzyskać tam dobry wynik :)

Ale teraz tydzień nudy :D czyli zawodów biegowych. Jeśli nie będzie życiówek to będzie to porażką, ale i tak teraz to nie jest najważniejsze :) W sumie to najbliższe kabaty chcę biec do porzygu :) wóz albo radiowóz :D
Żeby nie było że to ja robie takie zajebiste zdjęcia :P wszystkie z Jarosławia i Przeworska są autorstwa Gosi Wichy :) a z Krutyni autorstwa mojej Mamy :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz