Moje starty

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Warszawska Mila w BnO, MP Long i inne fajne imprezy :)



Miniony weekend stał pod znakiem mazowieckiego biegania, a nawet napierania po wydmach w okolicach Radzymina. Warszawska Mila w obecnej formie była rozgrywana po raz pierwszy, a jest ona kontynuacją corocznych zawodów GP Mazowsza, które w 2012 roku, jako jedyne zawody CTZ, udało mi się wygrać! Wtedy to na rozkładzie był tegoroczny zwycięzca Warszawskiej Mili (ten po prawej :))
Tym razem, Łukasz był 3 miejsca przede mną i okazał się zwycięzcą po 3 dniach. Oprócz niego, wyprzedziło mnie jeszcze dwóch świetnych biegaczy - świeżo upieczony wicemistrz Polski w Longu Adam, i mocny jak zawsze Wojtek. W poszczególnych biegach udało mi się każdego z tych Panów wyprzedzić, no ale to było za mało żeby ich finalnie ograć
Mówiąc szczerze, pomimo ekstremalnie ciężkich MP w Longu przed tygodniem, wyczekiwałem tego biegania po Mazowszu, mimo słabego samopoczucia. Zaczęło się w piątek sprintem po lesie - super są takie biegi! A sprinty takie można niestety pobiegać tylko raz w roku :(
Bieg dość specyficzny - niby leśny, ale trzeba lecieć w trupa. Z drugiej strony - trzeba uważać bo skala 1:5000 wymaga maksymalnego skupienia i czytania drobiazgów, bo bardzo łatwo przebiec na takiej skali punkt. Na sprincie biegałem tak:


Najbardziej boli błąd na dwójkę, gdzie straciłem pół minuty! Do tego mniejsze błędy na 14 i 16. No ale czas Szmula był poza zasięgiem raczej - 18:19, podczas gdy ja miałem 19:27. Trzeba jednak przyznać że po sukcesach Adama i Łukasza na longu, postrzegam już ich nieco inaczej, jako osoby z którymi przegrywanie to raczej norma. Są w końcu medalistami MP w kategorii elity!!!! Tym bardziej cieszy tego dnia spore zwycięstwo nad Chrupkiem (1:11 przewagi). Na 24 przebiegi, 6 wygrałem. Tego dnia było bardzo przyjemne i szybkie bieganie. Noi zaskoczył mnie mocno Paweł Janiak, który na sprincie był drugi! Pierwsza siódemka po sprincie: Szmulkowski - Janiak - Piłkowski - Galicz - Wójcik - Gryzio - Dudek. Zapowiadało się napieranie w kolejne dni

W sobotę ten sam teren, ale poszerzony o północną część:


Błędy na 1,3,7,23 - a ten na 23 to nawet wielbłąd! :( około 1:20 błędu na jednym punkcie!
To zaważyło, że kolejny raz poza podium się znalazłem, tym razem pierwsza szóstka wyglądała tak:
Gryzio - Dudek - Morawski - Piłkowski - Galicz - Szmulkowski
Dołączył do grona ścigających się o najwyższe miejsca Jacek Morawski, którego nie było w piątek. Z pozytywów - srebrny medalista MP ograny! No ale niestety, do zwycięzcy straciłem sporo bo 2:30!

Po 2 dniach 5 chłopaków miało realne szanse na wygraną - i ja się łapałem do tej piątki. Pomiędzy pierwszym po 2 dniach Łukaszem Gryzio a piątym mną było zaledwie 1:19 różnicy. Drugi był Wojtek Dudek, trzeci Adam Szmulkowski a czwarty Tadzio Piłkowski, który po dwóch dniach dwa razy mnie sklepał (choć pierwszego dnia trochę na farcie)

Ten 3 dzień biegło mi się dobrze, ogólnie przez całe 3 dni biegało mi się lepiej niż się czułem. Trzeciego dnia czekała mapa w skali 1:15000, a do tego zostałem uraczony tego dnia dość słabym wydrukiem mapy, co jednak jakoś bardzo mi nie przeszkadzało. Trzeba jednak odnotować, że tutaj minus dla organizatora, choć całe zawody oceniam bardzo pozytywnie!!! 3 dnia biegałem tak:


Ogólnie bardzo przyzwoicie, tylko duży błąd na PK 30 zepsuł mi ogólną ocenę tego biegu. Startowałem jako ostatni z tej piątki walczącej o zwycięstwo, co mi bardzo odpowiadało. Miło też ogląda się międzyczasy, bo do 3 punktu prowadziłem, wygrywając pierwsze 2 przebiegi. Co więcej, na 11 punkcie powróciłem na prowadzenie, ale dotrzymałem je tylko do 14 punktu. Wygrałem w sumie 4 przebiegi, ale cały bieg miałem równy i mocny. Zrobiłem kilka drobnych błędów i jeden gruby, prawie na 2 minuty!!! Jednak nawet te 2 minuty by mnie nie przesunęły w górę w końcowej klasyfikacji. 3 dnia byłem znów piąty, ze stratą 3 minut do dwóch gwiazd tych zawodów, czyli Chrupka i Szmula. W generalce awansowałem o jedno miejsce, wyprzedzając Tadzia.
W przekroju całych zawodów 2 razy przegrywałem z czołówką na 3 starty (bilans 1-2 z Łukaszem, Adamem, Wojtkiem, Tadziem, oraz 0-2 z Jackiem Morawskim). Tym samym Jacek, złoty medalista MP w midlu w 2012 i wielokrotny medalista MP był jedynym zawodnikiem jakiego nie udało mi się ograć (może by się to udało na sprincie, na którym go nie było)
Po tych zawodach śmiało stwierdzam, że jednak uwielbiam biegać na Mazowszu :) piękne i szybkie lasy, blisko domu, miła atmosfera i dobra organizacja - oby więcej takich biegów!

Z akcji wcześniejszych - jak wspominałem, na longu prawie umarłem, rzeźbiąc 3 godziny 50 minut po lesie. Moje przebiegi tutaj:


Teren piękny i trudny, dla mnie chyba zbyt trudny. I mówię tu o aspekcie fizycznym a nie technicznym. Po wygranej 2 tygodnie wcześniej na 50 km BnO na Rajdzie Wiosennym sądziłem że MP Long to będzie pestka! Mocno się myliłem. Do 30 punktu biegłem, jak się później okazało, na medal. No ale punktów było 47 a nie 30, więc finalnie skończyłem niemal czołgając się na całkiem wysokiej 8 pozycji. Jeszcze raz WIELKIE GRATULACJE dla medalstów w M21: Krzyśka Wołowczyka, Adam Szmulkowskiego i Łukasza Gryzio!!!!!!!!!!! Panowie, jesteście wielcy!

Warto zaznaczyć że to moje pierwsze MP w których liczba osób które zeszły z trasy jest większa od tych którzy ukończyli zawody!!! 10 zawodników ukończyło w limicie, 2 poza limitem, a 13 biegaczy zeszło z trasy!!!!
Uwierzcie, było naprawdę mega trudno fizycznie!!! A i technicznie ciekawie

Jeszcze wcześniej, dokładnie w 5 rocznicę złamania stopy na tej mapie, wróciłem na Parchatce. Jak zwykle było wyjątkowo:




Tutaj 2 miejsce, za Rafałem Owczarkiem

Dzień wcześniej biegałem dyszkę w Babicach - świetnie zorganizowana impreza, mój czas daleki od życiówki, ale zadowalający - 36:47. Może da się to jeszcze poprawić w maju


A jeszcze tydzień wcześniej wygrana 50 na orientację po Mazowieckich Lasach:



A na koniec bardzo krótkie podsumowanie Mistrzostw Europy w biegu po schodach, które były na początku marca: udało się zakwalifikować do finału, zająłem finalnie 22 miejsce, dałem z siebie wszystko. Bardzo fajny wysiłek, każdemu polecam spróbować, mega zajazd!!!!!!! Nie powiedziałem na schodach ostatniego zdania - już 21 maja Mistrzostwa Polski we Wrocławiu! :)


3 komentarze:

  1. Gratulacje z udanych startów oraz rywalizacji!
    Życzę dalszych sukcesów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję i życzę dalszych sukcesów.
    Ja też ostatnio biegłam w takim biegu, mimo, że nie zajęłam pierwszego miejsca to byłam mega dumna z siebie, że w ogóle dałam radę przebiec i nie zrezygnowałam. 28 maja mam zamiar pobiec w biegu organizowanym w Gdańsku tak zwanym biegu dla twardzieli, zapowiada się niezapomniana przygoda a dochód z biegu będzie przekazany na cele charytatywne więcej informacji jeśli chcecie to tutaj może ktoś się dołączy http://warriorsrun.com.pl/idea-biegu.html aaa i jeszcze dodam, że uczestnicy będą wykonywali takie zadania, jak kandydaci na członków jednostek specjalnych. Zadania przygotowują byli żołnierze GROM-u oraz weteranami z Afganistanu

    OdpowiedzUsuń