Moje starty

niedziela, 17 kwietnia 2011

Co 2 to nie 1


Tydzień stał pod znakiem wizyt u lekarzy. Poniedziałek i wtorek spędziłem na umartwianiu się nad sobą i swoim losem, myśleniu co dalej...
W środę poszedłem wreszcie do ortopedy sportowego w Carolina Medical Center. Wizyta kosztowała koszmarnie drogo, a pomocy nie uzyskałem żadnej, nie dowiedziałem się nic nowego. Otrzymałem za to skierowanie na operację - oczywiście do CMC.Koszta operacji mnie powaliły - minimum 12 000 zł plus inne opłaty (np. doba w szpitalu, w pokoju o najgorszym standardzie - 900 zł). Myślę że można nazwać ich bandą zdzierców. Zresztą, potem dowiedziałem się od najwyższej klasy trenera, że to są zdziercy. Jego zawodniczce krzyknęli 25 000 zł za operację, którą zrobili gdzie indziej 4 razy taniej, z dobrym skutkiem. Szybko jednak złapałem kontakt do innych lekarzy.
Do soboty byłem pewien operacji która mnie czeka, ale z samego rana byłem u dr Tyszki, świetnego człowieka, ale czy doktora - czas pokaże :) Diagnoza zabrzmiała na prawdę obiecująco - operacja niewskazana, a wręcz zabronił mi jej robić! Powiedział że po czymś taki rehabilitacja jest baaardzo długa, bolesna, a nawet jak się zrośnie mogę chodzić o kulach. Ta perspektywa - przyznam - mnie nie zachęciła. Ponieważ biegałem z tym złamaniem ponad 2 lata (wcześniejsze nie było w ogóle zagojone!) i dawałem radę dość mocno trenować, robiąc przy tym życiowe wyniki, to prawdopodobnie wrócę do biegania bardzo szybko. Powstał tam już staw rzekomy, czyli w gruncie rzeczy z jednej kości zrobiły się dwie :) Staram się postrzegać to jako mój dodatkowy atut :D Tylko czy to zgodne z zasadami fair play mieć jedną kość więcej? xD Najwyżej będę dawał fory rywalom :)
Dodatkowo kombinuje robić taping tej stopy - za każdym razem inaczej naklejam i w końcu myślę że kiedyś trafię tak że nie będzie boleć :) Lekarz powiedział że po weekendzie majowym będę mógł biegać... ja mu wierzę :)
Ta wizyta mnie bardzo naładowała optymizmem, choć ból stopy cały czas się utrzymuje znaczny. W sobotę przeszedłem sobie nawet z mapką trasę sprintu na Pucharze Wiosny :) mapa od razu uśmieżyła mój ból :) Zająłem ostatnie miejsce. I przyznam, że w BnO to była u mnie norma (ostatnie miejsca), ale teraz gdyby było zdrowie, mogłem powalczyć :)

Dziś do Dębe pojechałem rowerem - w sumie wyszła długa wycieczka - 55 km:

RATUSZ BIAŁOŁĘKA - CHOSZCZÓWKA - NIWKA - LEGIONOWO - MICHAŁÓW-REGINÓW - DĘBE - SIKORY - OLSZEWNICA STARA - CHOTOMÓW.





W Dębe zebrałem 6 punktów po zawodach - nawet taka głupota sprawiła mi frajdę! :) Końcówka trasy niestety była ciężka z powodu bolących kolan (zawsze mi wysiadają na rowerze).

Jestem pełen nadziei, ale i pełen obaw. Z moją kontuzją najmniej wskazane z biegania jest właśnie bieganie na orientację. Tak na prawdę powinienem się zająć ulicą / stadionem, żeby mieć jakąś gwarancję nie odnowienia urazu.
Wiem jednak że tak nie będzie, bo kocham BnO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
I wydaje mi się że będę to robił ZAWSZE!!!!!!!
Choć czasem może to nie być zgodne z moim tajnym projektem który niedługo ujawnię o ile zdrowie powróci :)

Jeśli chodzi o ten sezon, to niestety muszę zweryfikować swoje plany. Na pewno wiosenne MP i KMP będą biegane bardzo ulgowo i bez treningu (o ile w ogóle będą).
Właściwie jedyne mistrzostwo na jakie mam jakieś szanse to MP w pieszych maratonach na orientację podczas DYMNA. Niestety jest to jednak bardzo niedługo i mogę do tej pory stopy nie wyleczyć, choć na razie poprawa z dnia na dzień jest duża. Potencjalna decyzja o starcie w Dymnie jest paradoksalnie podyktowana kontuzją. Na pewno nie będę biegał nocnych, a te są właśnie w dniu DYMNA.

A na jesień szykuję MEGA formę, nie tylko biegową, ale i techniczną. Wierzę że stać mnie na sukces - a za taki będę uważał medal w Longu. Na to liczę, o tym marzę i wszystko temu podporządkuję... o ile będzie zdrowie. Wiem że mogę zostać wyśmiany za taki plan, ale ja w to wierzę. Najwyżej będę mocny tylko w gębie. Wszystko się może zdarzyć, ale wiem że to zrobię! Zresztą ten plan to nic w porównaniu do innego mojego marzenia :)

Wszystko oczywiście może potoczyć się inaczej i okazać się że w ogóle nie mogę już biegać. Kto mnie jednak trochę zna, wie, że i tak będę!!!

Trzeba walczyć o marzenia.

1 komentarz:

  1. Piekne zdanie na koniec!:) licze, ze szybko wrocisz do (szybkiego) biegania;)

    OdpowiedzUsuń