Moje starty

czwartek, 6 stycznia 2011

Po Norwegii

Wyjazd był krótki, spontaniczny i bardzo udany:
Po pierwsze - samolot nie spadł :D tego się bałem najbardziej :P
Po drugie - potwierdziły się moje przekonania o Skandynawii - to przepiękna kraina, spotkać można samych sympatycznych i życzliwych ludzi, ogólnie kraj bardzo pozytywny, może niektóre zwyczaje trudno byłoby polakowi zaakceptować, ale ten najbogatszy kraj Europy jest na prawdę wart zwiedzenia. Choć nie wiem, czy chciałbym tam mieszkać na stałe.
Po trzecie - pierwszy raz od chyba 9 lat byłem trzeźwy na sylwestra :D Jednym z powodów były z pewnością zaporowe ceny alkoholu (i nie tylko alkoholu) - np. 1/2 wódki - 100 zł, piwo - 20 zł, ale generalnie nie chciałem pijaństwa, a pobyt Norwegii dobrze mobilizuje do abstynencji :) Dzięki temu, 1 stycznia zrobiliśmy przepiękną wycieczkę biegową na najwyższą pobliską górkę - Ulriken. Widoki były na prawdę warte tej eskapady.
Nie wszystko było idealnie - miałem problemy z aklimatyzacją, dużo spałem, a bieganie przychodziło mi z wielkim trudem. Właściwie wszystkie kilometry jakie przebiegłem w Bergen i okolicach (35 km) były przetuptane. Poniżej krótka fotorelacja z tej 5-dniowej eskapady:
wbieg na Ulriken - 1 I 2011
zajarany że przeżyłem lot - tuż po wylądowaniu w Bergen
miejsce naszego zamieszkania - ostatnie (18) piętro
port
targ rybny w Bergen - same pyszności :)
rynek
wbieg na Ulriken - początek
Ulriken - prawie na szczycie
szczyt Ulriken - widoki kozackie
wbieg na Lovstakken - dzień wylotu, pogoda była rewelacyjna
wbieg na Lovstakken
widok na miasto z Lovstakken
i tramwaj :)
Wkrótce wrzucę trochę statystyk z mojego biegania w 2010 roku jak i w całej karierze :) Zapraszam za parę dni :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz