Moje starty

poniedziałek, 28 lutego 2011

Vice-mistrzostwo Polski na średnim w NBnO!

Poobozowy weekend był dla mnie niezmiernie udany (zresztą jak każdy spędzony z mapą i kompasem w ręku). Jednak ten był wyjątkowy - pierwszy raz startowałem na Mistrzostwach Polski w Narciarskim Biegu na Orientację i pierwszy raz zostałem medalistą imprezy tej rangi! Przyznać trzeba, że nie było o to jakoś strasznie trudno, ale też nie był to spacerek.





Do Ogrodniczek koło Białegostoku zajechaliśmy na 20 minut przed startem. Na wariata poleciałem sprint, nawet bez folii na mapkę (nie mówiąc już o mapniku). W drodze na PK 1 zgubiłem kartę startową (tak tak, niestety zawody były przeprowadzone na kartach a nie na chipach). To kosztowało mnie dużo czasu straty gdyż musiałem się cofać pod górkę. Potem złamałem kijek i bardzo uszkodziłem nartę. W zdekompletowanym sprzęcie dotarłem do mety chyba ostatni ze stratą ok. 11' do zwycięzcy.
Przebiegi i mapka sprintu:

Postanowiłem na middlu się odkuć - ruszyłem mocno i bardzo skupiony. Nartę podkleiłem, kijki pożyczyłem. Na PK minimalny, szkolny błąd, na PK duży błąd wynikający z braku skupienia, na PK 8, a właściwie odbiegając, zamotałem się całkowicie. Na 1 +20", na 4 - +2' i na 9 +5'. W sumie +7'20" błędu, a do zwycięzcy straciłem ponad 8'. Złoty medal mógł być w zasięgu ręki! Ponieważ miałem zerową minutę, czekałem na mecie na kolejnych zawodników i porównywałem czasy. Tylko jeden miał lepszy, ale za to znacznie.
Wicemistrzowskie przebiegi i mapka middla:


Ten medal dał mi dużo radości (choć go jeszcze nie odebrałem). Następny wypadłoby zdobyć w lecie, w BnO :D Choć to może się okazać nieco trudniejszym zadaniem :)

W niedzielę natomist startowałem w Wiązownej na 5 km. To był bardzo udany bieg z kilki względów:
1. Zrobiłem życiówkę! Wreszcie nie będę z zawstydzeniem mówił o życiówce na 5 km. 16:57 na pewno nie powala, ale już jakoś wygląda, a poza tym optymalnie nie było
2. Po sobotnich zawodach w NBnO czułem obolałe uda (nie jeździłem na nartach prawie 3 miesiące!). Tym bardziej życiówka cieszy
3. Połowa trasy była pod wiatr, do tego minusowa temperatura sprawiały, że warunki pogodowe trudno było nazwać sprzyjającymi.
4. Jestem świeżo po dwóch mocnych obozach i prawdziwa moc ma dopiero nadejść!

Ten weekend był na prawdę świetny! A już jutro kolejne zawody - na szczęście z mapką :D Po raz pierwszy wybieram się na Wrocław Night-O-Fight.

piątek, 25 lutego 2011

Jagniątków - trenowanie jak nigdy!

Ostatnie 12 dni spędziłem w Jagniątkowie na obozie BnO. Nigdy nie trenowałem tyle co tam. Wszyscy zrobiliśmy na prawdę dobrą robotę! Ja cieszę się szczególnie z tego, że wróciłem do domu bez żadnej kontuzji, jedynie z lekko obolałym biodrem po wczorajszym upadku na wycieczce. Trochę też czuję w kolanach na prawdę duży kilometraż jaki pokonałem na obozie - przez 12 dni, w 16 treningach oraz 6 treningach z mapą pokonałem 267 km (w pierwszym tylko tygodniu obozu zrobiłem 177 km co jest moim rekordem tygodniowym). Jednak same kilometry jeszcze nie cieszą tak, jak ich jakość. 2 udane biegi progowe - tempo 3:50 po oblodzonych reglach jest na prawdę przyzwoite), dwie na prawdę mocne zabawy biegowe (na minutówkach tempo dochodziło do 2:40/km!), aż 6 treningów z mapą (a tego potrzebuję najbardziej), do tego mocna siła biegowa i 3 wycieczki, z czego 2 na prawdę długie (27 i 25 km) i męczące. Jestem pełen optymizmu po tym obozie i mam nadzieję że wszyscy skorzystają z tej ciężkiej pracy jaką na nim wykonali.


wycieczka biegowa - Słonecznik (22.02.2011)


a tutaj dokładne przebiegi wycieczek:
Wycieczka biegowa 22 II - z Hewim, Owczarem i Hetkiem
Wycieczka biegowa 24 II - z Owczarem, Prasim, Igorem i Krzyśkiem

Na szczęście po obozie nie ma czasu na stagnację - już jutro MP w Narciarskim BnO w Ogrodniczkach koło Supraśli, w niedzielę 5 km w Wiązownej, a we wtorek prawdopodobnie po raz pierwszy zagoszczę we Wrocławiu na night-O-Fight. Zapowiada się ciekawie, choć przydałby się jeszcze jeden dzień odpoczynku po obozie...
Być może w marcu wybiorę się na jeszcze jeden obóz :) choć plan zajęć na ten semestr daje mi możliwość kontynuowania mocnego trenowania w domu, tak jak na obozie :) Nie ukrywam - mam tu przewagę nad innymi, chodząc do szkoły tylko 1 dzień w tygodniu (no może czasem 2 :D). Ode mnie zależy czy wykorzystam szansę zrobienia życiowej formy!

piątek, 11 lutego 2011

Po obozie... analiza :)

Pierwszy w tym roku wyjazd do Spały skończony - krótki i intensywny. Na w cztery pełne dni zrobiłem 8 treningów, zaliczając 98 km, dodatkowo w dwa dni podróży - przyjazdu i wyjazdu 13 km. Zdecydowanie opłacało się jechać, mimo że na tak krótko. Wreszcie się wyspałem, i zrobiłem kilka na prawdę dobrze rokujących treningów. Z ciekawszych:
7 II - pn
I: B1 - 10,8 km po 4:38 + mocna SB
II: B2 - 6 km po 4:19, zakwaszenie 1,9 mmol!!!
9 II - śr
B3 - 12 km po 3:46,5. Zakwaszenie: 4,3 mmol - poniżej progu!!!
10 II - czw
ogólnorozwojówka + ZB: 10x1'/2' tr. Po ostatniej minutówce byłem zarżnięty.
Jedyny negatywny skutek obozu - jeszcze bardziej przytyłem :/ Niestety, w Spale, czy to w COSie, czy u Nalepy, jedzenia jest dużo (bez limitu), rozmaicie i dobre. Najlepsza droga do zostania pulpetem. Muszę zacząć panować nad swoimi instynktami bo z masą 72 kg nie ma szans na sensowne wyniki w sezonie. W okresie startowym muszę zejść do
Wróciłem i czekała mnie miła niespodzienka - analiza ostatniego treningu na mapie Pogorzel - super robota! Zachęcam do obejrzenia :)

niedziela, 6 lutego 2011

Spała... po raz ósmy

Już dziś rano wyjeżdżam do Spały - tym razem tylko na 6 dni, ale zapowiada się 6 mocnych dni :) Miałem jechać wczoraj, ale specjalnie zostałem dla treningu na mapie w Pogorzeli - poniżej przebiegi:
Niestety - dzisiejszy trening na mapie uświadomił mi że cudów nie ma i po niecałym roku uprawiania BnO trudno liczyć już na sukcesy. Chciałem bardzo dobrze pobiec trening w nowym terenie, a wyszło kilka na prawdę znacznych błędów. Jest nad czym pracować...