Moje starty

czwartek, 14 marca 2013

Przedsezonowe truchtanie

Mimo ustawicznego bólu, nie poddaję się i ruszam się dalej. Choć czasem na prawdę płakać się chce od tego, że każdy trening musi wiązać się z tym nieprzyjemnym uczuciem w okolicach miednicy, dwójek i pleców - rzekłbym cytując tytuł piosenki Eltona Johna - I'm still standing!
Poprzedni weekend stał pod znakiem rozwalonego (dopiero po raz pierwszy w tym roku!) oka po niedzielnym treningu techniczym w Komornicy:


Biegało się tak sobie, po 16 punkcie już ciotowałem (tam rozwaliłem oko) i truchtałem dalej. Syf na Komornicy spory, ale w sumie dobrze było tam pobiegać, bo dawno mnie tam nie było.
Cały tydzien upłynął pod znakiem... niczego, by w sobotę znów chwycić mapę w rękę i poczuć tą radość - tym razem w Modlinie na Twierdzy:


Następnego dnia, nastała rzecz rzadko spotykana - mianowicie na Mazowszu rozdziewiczyłem (a wiele ich do rozdziewiczenia już nie pozostało) kolejny teren do BnO - tym razem w Górze Kalwarii mapkę Cendron Karolina. Nie będę ukrywał ze mojego "pierwszego razu" na tej mapce nie będę wspominał dobrze. Teren średni, dystans źle obliczony, mapa zdezaktualizowana i... co najgorsze: punkty źle stały, co widać na GPS, ale przede wszystkim było widać podczas biegu:


Fajnie że chłopaki uczą się jak robić zawody i jestem ostatnią osobą która byłaby do nich negatywnie nastawiona. Jednak złe ustawienie kilku punktów kontrolnych jest bardzo deprymującym uchybieniem dla wszystkich uczestników. Fajnie było(by) się pościgać, gdyby nie te wyżej wymienione mankamenty. Więcej dokładności w organizacji zawodów i będzie dobrze! Trzymam kciuki za powodzenie drugiej rundy Zimowego Pucharu Góry Kalwarii :)
Najświeższym akcentem mojego napierania z mapą była wczorajsza edycja Warszawy Nocą - jak zwykle bardzo dobrze zorganizowana impreza UNTSu. Przy dobrym biegu byłem dopiero 7, co zrobić. Było troche do urwania, ale zawsze będzie. Bieg był dobry, biegowo jestem niestety trochę słabszy od chłopaków, co uwidoczniło się bardzo na międzyczasach, gdzie przy bezbłędnych przebiegach dostawałem po kilka sekund na każdym przebiegu od najlepszych:



Bardziej szczegółową analizę biegaczy elyty można poznać w komentarzach na fejsbuku u mnie na stronie :)

Już za nieco ponad tydzień Półmaraton Warszawski. Boję się tego startu, ale z drugiej strony po cichu liczę że moje niedomogania zdrowotne pozwolą mi na ukończenie połówki w czasie dającym zadowolenie

sobota, 2 marca 2013

Mapa - to jest to!!!!!!!!!!!

Wraz z nadchodzącą wiosną coraz bardziej mi brakuje zawodów z mapą i coraz bardziej do nich tęsknię :) w końcówce lutego miałem na szczęście okazję dwukrotnie pościgać się - w zawodach o pietruszkę, ale mimo wszystko poczuć znów smak rywalizacji było bardzo miło.
Pierwsze z nich to sprint na Solcu w ramach Warszawa Nocą. Tutaj czekała na uczestników po raz kolejny świetna, ciekawa i wariantowa sprinterska trasa. Do tego możliwość zmierzenia się z najlepszymi polskimi orientalistami gwarantowała udaną imprezę. Start był masowy i oczywiście na jedynkę biegłem bez patrzenia na mapę, w dobrym tempie, trzymając się Papusia i Podzia i podbijając go jako 3, tuż przed zwycięzcą, czyli Piotrkiem Łobodzińskim. 2 i 3 też biegłem na plecach. PK 4 (na zamieszczonej mapie to akurat 9 i ja miałem inne rozbicie)) to już rozbicie i pierwszy duży błąd - już musiałem samemu nawigować i od razu się zamotałem - +10 sekund trzeba dodać. 
5, 6 i 7 jakoś nie wiedziałem co się dzieje, ale dałem rady właściwie bezbłędnie, choć jakoś ciężko mi się czytało mapę - może dlatego że wciąż widziałem zawodników przed sobą, choć tutaj już sam nawigowałem. Natomiast 8, 9, 10, 11 (na mapie 4, 5, 6, 7) bardzo płynnie i fajnie mi się biegło.
Na 12 totalna porażka - wbiegłem w podwórko bez wyjścia (to ograniczone blokami w kształcie V, na linii przebiegu) i nie wiedziałem co się dzieje, stanąłem i już zaczynałem kombinować gdzie jestem. Na szczęście tuż za plecami czaił się klubowy kolega Szmulo, dzięki któremu wybiegłem z podwórka wąskim przejściem pod blokiem (krótka wymiana zdań: "Ty, dobrze??????" "Tak!... Nie....... Tak!!!! Dawaj na lewo przejściem" :D) Na tym samym przebiegu tylko już dalej w parku lampa mi się zsunęła i musiałem poprawiać, puszczając Szmula jako motorniczego naszego 2-wagonowego tramwaju. 13 i 14 krótkie przebiegi, ale w cholere trzeba było obiegać. Na 15 natomiast bardzo fajnie, zachodnią furtką, a na 16 jeszcze fajniej. Bardzo mi się ten przebieg podobał - obczaiłem wejście pod blokiem, które swoją drogą pamiętałem z poprzednich zawodów na tym terenie i tylko na tym wariancie dużo dołożyłem jednemu z Orientusiów (chyba nawet samemu prezesowi!), wyprzedzając go. 17 kolejny trudny przebieg i mój swietny wybór, na 18 i 19 również żarło. Punkty 15-19 biegało mi się rewelacyjnie i co ważne indywidualnie. 20 to kolejny błąd - lecz nie wariantowy, tylko moja nieuwaga, bo szukałem punktu w krzakach po zachodniej stronie kółka, tymczasem znajdował się on na pojedynczym drzewie na zboczu. 
Przebiegamy pod Wisłostradą i kolejny super element biegu - wejście nad Wisełkę. Na 23 rozwaliłem system - jedyny wygrany przeze mnie przebieg. Zamiast biec wzdłuż Wisły, cofnąłem się do mostka i ciskałem wzdłuż Wisłostrady, doczytując opis i oczekując jak biegnący przede mną Ilya wbiegnie na schody. Co oczekiwałem to się stało i na tym punkcie wyprzedziłem rywala ze Wschodu. Mostem biegliśmy we 3 - ja, Ilya i Krzysiek Wołowczyk, i tak prowadziłem na kolejne punkty, 24, 25 i 26. Na 27 zrobiłem największy błąd - pobiegłem w ciemno w miejsce gdzie punkt stał na poprzednich zawodach, tym razem jednak stał na górze i całość musiałem obiegać, tracąc aż pół minuty!!! Potem już czysto do końca i wygrana walka na mecie z Krzyskiem. W efekcie - 7 miejsce, daleko, ale przy mocnej obsadzie biegu i niedużej stracie do zwycięzcy. Troszkę jedynie mierziła mnie świadomość że ograł mnie 17 letni junior, jednak trzeba przyznać że najlepszy z Polski :) Dałoby radę trochę sekund urwać, może nawet byłaby z tego ponad minuta, ale ogólnie bieg był niezły pod względem technicznym, a i fizycznie poszło mi nadspodziewanie dobrze.

Drugą okazją do biegania z mapą była Nocna Mila, tym razem odbywająca się na Choszczówce. 
Zawody były w formie One-Man Relay i troche w lesie nie rozumiałem co się dzieje, bo najpierw biegnę z kimś a potem nagle odbija gdzieś w buraki mimo że biegnie tą samą pętelkę. Ogólnie było jednak bardzo fajnie, miło mi się biegało. Jeden masakryczny błąd zadecydował o moim dalekim 7 (znów) miejscu. Na punkt 9 biegłem i nie wiedziałem co się dzieje. Nie rozumiałem mapy w tamtym miejscu i utopiłem na jednym punkcie 4,5 minuty :( Ale i tak, jak na bieg nocny poszło mi świetnie.

Poza mapą miałem jeszcze inne zupełnie nowe doświadczenie - biegłem jako przewodnik zawodnika niedowidzącego na półmaratonie w Wiązownej (tylko w ten sposób mogłem tam startować przy tak kosmicznym startowym!)


Jeśli chodzi o samo prowadzenie - to jest to łatwiejsze niż myślałem, fajnie nam się razem biegło i nie było żadnych problemów ani dyskomfortu. Cieszę się też, że Marcin pobiegł tak jak chciał, a i ja przy tym ruszyłem się na żwawsze rozbieganie - wyszło 1:31. 
I wszystko byłoby super, gdyby nie bardzo nieprzyjemne uczucie bólu w dwójkach podczas całego biegu. W dwójkach, a właściwie w tylniej części miednicy. Po 16 km nawet zacząłem wątpić czy dam radę biec z Marcinem do końca. Na szczęście dałem i wszystko wyszło OK. Po biegu oczywiście full wyżerka - tu trzeba przyznać że mimo zdzierstwa na startowym, to akurat pod względem wyżywienia to w Wiązownej dbają o zawodnika jak nigdzie indziej :) A przy tym - jedzonko jest na prawde dobra, choć wiem że niektórzy się z tym nie zgodzą ;)

Trochę martwi mnie perspektywa Półmaratonu Warszawskiego za 3 tygodnie, bo nie wróżę sobie tam nic dobrego, ale trzeba pobiec i może chociaż jakoś uda mi się życiówkę poprawić.

Dajcie mi mapę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!